Zanim uklękniemy przy kratkach konfesjonału musimy zrealizować 3 punkty: rachunek sumienia, żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy. Dopiero na czwartym miejscu jest szczere wyznanie grzechów. Każdy, kto „wpada” do kościoła „z językiem na brodzie”
i przychodzi do konfesjonału bez rachunku sumienia i żalu za grzechy ryzykuje spowiedź nieważną a na pewno bezowocną. Znamy przypadki świętych, takich jak, chociażby Ojciec Pio, którzy z tego powodu „przepędzali” ludzi od konfesjonału bez rozgrzeszenia.
Czym jest wyznanie grzechów? Na pewno nie jest ona opowiadaniem o grzechach, czy wyrzucaniem z siebie grzechów, jak na kozetce u psychoterapeuty. Spowiedź jest oskarżeniem się z grzechów, wyznaniem ich ze skruchą, pokorą, poczuciem winy i żalu. Spowiedź św., czyli wyznanie grzechów, jest integralnym elementem sakramentu pokuty, bardzo ważnym, ale na dojrzałe przeżywanie sakramentu pokuty i pojednania potrzeba wszystkich warunków. Zewnętrzne oskarżenie się z grzechów jest wyrazem wewnętrznego żalu i nawrócenia. Spowiednik na podstawie otrzymanej władzy przyjmuje to wyznanie i mocą Bożego miłosierdzia w imieniu Chrystusa odpuszcza lub zatrzymuje grzechy. Są ludzie, którzy dobrze rozumieją sakrament pokuty, traktują go poważnie, cenią i regularnie do niego przystępują; co miesiąc, dwa miesiące, z okazji uroczystości i świąt kościelnych, religijnego święta rodzinnego, własnych imienin, urodzin czy jubileuszu. Każde przystąpienie do spowiedzi świętej wnosi w ich życie coś nowego. Ale są też i tacy, którzy na myśl o spowiedzi zaczynają się wewnętrznie buntować i czegoś obawiać. Skąd się to bierze?
Nie zrozumiemy potrzeby i wartości spowiedzi, jeśli wpierw nie zrozumiemy tego, czego dokonał w nas i do czego doprowadził grzech. Z grzechu wychodzi się przez sakrament pokuty. To pierwszy owoc męki Zbawiciela, ustanowiony w dniu zmartwychwstania. Tragiczny los Jezusa, który spotkał Go w męce powinien być tak naprawdę naszym losem. Takie okropne skutki na każdego sprowadza grzech. Te skutki wziął na siebie Jezus i odkupił nas przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie. A w dniu wyjścia z grobu dał nam pierwszy owoc swojej męki: możliwość odpuszczania grzechów w sakramencie pokuty i pojednania.
W nim Chrystus jest dla nas Dobrym Pasterzem, który szuka zagubionej ewangelicznej owcy. Jest Barankiem Bożym, który gładzi nasze grzechy. Jest Przyjacielem, który na krzyżu własne życie oddaje za nasze grzechy. Sami sobie nie potrafimy odpuścić grzechów. Ktoś inny może darować mi dług pieniężny, może pomóc mi wydostać się z kłopotów materialnych, ale nikt oprócz Chrystusa nie może odpuścić mi grzechów. Nikt nie może odpuszczać grzechów tylko sam Bóg. Dopiero kiedy zrozumiemy, że tylko Chrystus może mi odpuścić grzechy zaczniemy sakrament pokuty traktować poważnie.