Niektórzy ludzie czują lęk przed zrobieniem mocnego postanowienia poprawy. Mówią w ten sposób: Boję się postanawiać Bogu poprawę; nie chcę obiecywać, że czegoś nie powiem, czy nie zrobię. Jestem tylko człowiekiem, i takie puste słowa mnie przerażają, bo niespełnionymi obietnicami obrażam Pana Boga. Podobnie osoby uwikłane w różne nałogi czy grzeszne przyzwyczajenia powtarzają: Nie radzę sobie z tym grzechem czy nałogiem. Tyle razy obiecywałem poprawę. I znów wpadam w ten sam dół, znów popełniam te same grzechy. Po obiecywać coś co jest poza moim zasięgiem? Może lepiej nic nie obiecywać?
Odpowiadając na powyższe dylematy musimy dokonać rozróżnienia: mocne postanowienie poprawy a przekonanie czy obietnica, że w przyszłości nie będę już grzeszyć, to dwie zupełnie różne sprawy. Kluczowe jest tutaj słowo teraz. Teraz, w momencie, kiedy przystępuję do spowiedzi, chcę szczerze przestać grzeszyć. Teraz jestem zdecydowany zachować taką postawę. Teraz, w spotkaniu z Chrystusem w konfesjonale. Jeśli upadnę w przyszłości, to z tego powodu, że jestem słaby. Ale teraz, w tej konkretnej chwili, moje postanowienie jest szczere i zamierzam w nim wytrwać. Dlatego mogę szczerze prosić o rozgrzeszenie.
W 1993 r. powstał polski film fabularny pt. Tylko strach. Film, który ukazuje zmagania młodej dziennikarki, ale też kilku innych osób, z nałogiem alkoholizmu. W pewnej chwili jesteśmy świadkami sceny, kiedy na spotkanie AA trafia chłopak, który usilnie stara się przerwać picie, lecz po kilku dniach wpada w nałóg od nowa. Jeden z obecnych tłumaczy mu: Wytrzymałeś jeden dzień bez picia? Bardzo dobrze. Ale przecież nie możesz wiedzieć, co będzie jutro. Dopiero jutro sobie zaplanuj, że: „nie piję”. I tak każdego dnia: 24 godziny i następne, i następne… Spokojnie. Kapitalna strategia w walce z grzechem, który powraca. Liczy się to dziś, teraz. Postanowienie na dziś i na teraz. Bóg zna nasze serca. Wie, że jesteśmy słabi i nędzni. Najważniejsze jest szczere serce które teraz chce zerwać z grzechem a nie przyszłe efekty.